Kuloodporne zęby?

Oczywiście nie chodzi o pancerne uzębienie rodem z filmów o Agencie 007, a o nowoczesne materiały z włókien polietynowych.

Włókna polietynowe to materiał wykorzystywany między innymi do produkcji nowoczesnych kamizelek kuloodpornych. Okazuje się jednak, że równie dobrze sprawdzają się one w przypadku… wypełniania ubytków w zębach. Tego typu innowacyjne rozwiązania stosuje się coraz powszechniej w tak zwanej stomatologii bionaśladowczej. Na czym dokładnie ona polega? Już spieszymy z odpowiedzią.

Stomatologia bionaśladowcza

Głównym celem stomatologii bionaśladowczej jest dążenie do najkorzystniejszej dla naszego zdrowia sytuacji - zachowania naturalnych zębów jak najdłużej, najlepiej przez całe życie. Szacuje się, że tradycyjne plomby wytrzymują zwykle do 10 lat. W przypadku nowoczesnych materiałów kompozytowych okres ten potrafi być kilka razy dłuższy. Są one również znacznie mocniejsze i bardziej przypominają naturalną strukturę zęba. Dzięki temu, zamiast stosować implanty lub protezy, mamy szansę cieszyć się własnym uzębieniem. Być może za jakiś czas wszystkie sztuczne szczęki i korony odejdą w niepamięć…

Zmiana myślenia

Zanim to jednak nastąpi, konieczna jest zmiana myślenia. Właśnie to jest głównym zadaniem stomatologii bionaśladowczej. Współcześnie większość z nas często woli wyrwać problematycznego zęba, zastępując go implantem. Takie rozwiązanie jest niewątpliwie tańsze, niż leczenie z zastosowaniem najnowszej technologii. Pociąga jednak za sobą wiele ukrytych kosztów, o których często zapominamy. Wielokrotne leczenia kanałowe, kolejne plomby, a w końcu usunięcie zęba, finalnie okazują się znacznie droższe niż regularne dbanie o stan uzębienia i nowoczesne metody leczenia. Zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę, że dorosły człowiek ma aż 32 zęby.

Nie mamy wątpliwości, że stomatologia bionaśladowcza to przyszłość, a także rewolucja w leczeniu problemów z uzębieniem. Rewolucja ta musi się jednak zacząć w naszych głowach.